poniedziałek, 31 grudnia 2012
12 winogron na Nowy Rok
Kiedy w Polsce słyszymy "Zaraz dwunasta!" chwytamy za kieliszki do szampana albo po prostu za butelki i za kurtki, żeby Nowy Rok przywitać na dworze oglądając sztuczne ognie, przytulając się do najbliższych i składając sobie życzenia.
W tym samym czasie moja teściowa obiera i usuwa pestki z ostatnich winogron. Za kilka minut cała rodzina zbierze się przed telewizorem, żeby obejrzeć transmisję telewizyjną "las 12 campanadas" spod madryckiego Puerta del Sol i przy niej zjeść 12 winogron mających zapewnić szczęście w Nowym Roku. Gdy u nas rozbrzmiewają fajerwerki, strzelają korki od szampana, zewsząd słychać radosne śmiechy i życzenia, w Hiszpanii słychać tylko dzwony wybijające północ, a miliony Hiszpanów w ciszy, skupieniu i pośpiechu zjada kolejne winogrona - grono po gronie, jedno po każdym uderzeniu dzwonu. Dopiero po nich można otworzyć szampana i złożyć sobie życzenia. I iść spać lub iść się bawić. Kiedy polskie bale sylwestrowe powoli dobiegają końca, hiszpańskie dopiero się zaczynają.
Zwyczaj tak odmienny i jednocześnie tak ciekawy, że nie sposób nie przyjrzeć mu się bliżej. Zamiast więc piec paszteciki na wieczór, zaczęłam szperać w internecie.
Wśród Hiszpanów panuje przekonanie, że tradycja jedzenia 12 winogron w Sylwestra (Nochevieja) sięga roku 1909 - z powodu wyjątkowo udanych zbiorów producenci winogron z Murcji i Alicante szukali sposobu na sprzedaż nadwyżek i znaleźli, sprzedając owoce na koniec roku jako "winogrona szczęścia". Jest to - na szczęście - tylko część prawdy. Na szczęście, ponieważ początki tradycji, do której sięgnęli rolnicy, są dużo ciekawsze i sięgają końca XIX wieku.
Dawno dawno temu Hiszpanie lubili świętować nie mniej niż dzisiaj. Co roku w nocy 5 stycznia wychodzili na ulice miast pod pretekstem witania Trzech Króli, a w rzeczywistości po to, żeby się spotkać i wspólnie upić. W 1882 roku burmistrz Madrytu wprowadził opłatę 1 duro (hiszpańskie określenie dla pięciu peset) dla wszystkich, którzy chcieli tej nocy świętować na ulicy. W sylwestrową noc 1882 roku, najprawdopodobniej w ramach protestu, grupa mieszkańców Madrytu spotkała się na placu Puerta del Sol i w towarzystwie bijącego dzwonu spożyła winogrona. Była to jednocześnie drwina z burżuazyjnego zwyczaju picia szampana i jedzenia winogron w Sylwestra, przewiezionego do Hiszpanii z Francji i Niemiec.
Pod koniec wieku wspólne jedzenie winogron na Puerta del Sol było już miejskim zwyczajem, na temat którego zaczęły pojawiać się wzmianki w prasie: "Jest madryckim zwyczajem spożyć 12 winogron, gdy zegar wybija dwunastą godzinę oddzielającą rok mijający i nadchodzący" (Gedeón, 14 stycznia 1897, s. 3). Wkrótce zwyczaj zaczął rozprzestrzeniać się również na inne części kraju, a z czasem zakorzenił się tak mocno w hiszpańskiej kulturze, że dziś Sylwester bez winogron to dla Hiszpana nie Sylwester.
Winogrona na szczęście, czyli o sztuce prawidłowego spożywania
Jedno jest pewne - jedno grono po każdym uderzeniu dzwonu. Okazuje się jednak, że również sposób spożywania winogron ewoluował z czasem. Moja teściowa obiera winogrona i usuwa pestki, żeby było łatwiej jeść. Można też po prostu kupić specjalne paczki sylwestrowe z przygotowanymi 12 winogronami. Młodzi zaś często urządzają zawody, kto szybciej zje swoje winogrona, a bez wcześniejszego ich oporządzenia może to być dość trudne. Bo jeśli będą za duże, z twardą skórką czy pestkami, można skończyć z buzia pełną winogron i z problemem ich pogryzienia. W końcu na zjedzenie każdego mamy raptem kilka sekund.
Jako ciekawostkę znalazłam wskazówki dotyczące prawidłowego spożycia dostarczane przez gazetę El Imparcial w roku - uwaga! - 1897. I tak, aby zapewnić sobie szczęście w nadchodzącym roku, nie wystarczy zjeść winogron, trzeba je również spożyć w pewien określony sposób (El Imparcial, 31 grudnia 1987, s. 1):
"Przede wszystkim trzeba je umyć i ułożyć na stole w rzędzie (najlepiej, gdy stół jest przykryty ceratą). Następnie bierzemy je po kolei i bez odrywania ogonków zjadamy wszystkie jednocześnie, przechylając twarz na prawą stronę."
Inni znawcy tematu twierdzili, że "winogrona należy spożyć na stojąco, jedno po drugim, bez brania oddechu". A na koniec zatańczyć walca i pójść spać. Jeszcze inni zalecali spożywanie na siedząco, z przykrytą głową i skrzyżowanymi nogami.
Zapewne właściwych metod jest tyle, ile wróżbitów. Nie da się jednak odmówić tej tradycji uroku. Od kilku lat jest i moją, winogrona i transmisja spod Puerta del Sol towarzyszą nam w każdym powitaniu Nowego Roku. A czy przynoszą szczęście? Miejmy nadzieję, że i bez winogron Nowy Rok nam go przyniesie. Czego Wam wszystkim i sobie życzę!
A kto chce zasmakować hiszpańskiego zwyczaju, niech biegnie do sklepu po winogrona, a o północy włączy transmisję na żywo z Madrytu na 1 kanale hiszpańskiej telewizji.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cudowny blog! Dodałam do obserwowanych i będę często zaglądać! :) Wszstko co czytam przypomina mi cudownych kilka miesięcy spędzonych w Hiszpanii (Galicja), a wzmianki o Londynie przywołują uśmiech na mojej twarzy, na wspomnienie miasta, które pokochałam od pierwszego wejrzenia i które tak mnie fascynuje. :) Czy wolno mi spytać, jak to się stało, że wylądowałaś ostatecznie w Londynie?
OdpowiedzUsuńA z zupełnie innej beczki, to widzę, że bierzesz udział w konkursie na blog roku-zagłosuję na pewno! :)
Dziękuję za miłe słowa :-) W Londynie wylądowałam wcale nieostatecznie mam nadzieję, a przywiały nas sprawy zawodowe.
OdpowiedzUsuńKocham Hiszpanię, uważam ją za ekstremalnie interesujący i piękny kraj, mimo, że tak naprawdę, to znam Majorkę. Marzę mieszkać w Hiszpanii, choć daję sobie jeszcze ze 3 lata...blog wspaniały, będę tu jeszcze nie raz. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńIleż to można się dowiedzieć czytając Twój blog, dzięki za ciekawe informacje o mojej ukochanej Hiszpanii.
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcająco wygląda to winogrono na zdjęciu powyżej. Czekam na sezon zbioru winogron. Nie ma to jak zbierać we Francji czy Hiszpanii
OdpowiedzUsuń