Aprovechar, czyli "korzystać z" to jedno z moich ulubionych hiszpańskich słów. Oddaje idealnie to, co tutaj robię - aprovecho. Korzystam. Z tego, że jestem w Hiszpanii. Z tego, że nie pracując na etacie mogę dowolnie rozporządzać moim czasem. Z tego, że moje dzieci, choć małe, są ciekawe świata. Z tego, że tutaj każdy dzień może być wyjątkowy (o czym codziennie rano przypomina mi nieprzyzwoicie błękitne niebo). Z tego, że z mojego miasteczka prowadzi ścieżka rowerowa... prosto w góry. Z pogody. Z widoków. Z dobrodziejstw kuchni. Z życia.
W weekendy zaś korzystamy z tego, że jesteśmy całą rodziną i możemy poznawać Hiszpanię razem. Jeszcze pod koniec lutego w ramach odkrywania jej zakątków udaliśmy się na tapas do Soto del Real, małego miasteczka u podnóża Sierra de Guadarrama. Miasteczko na tyle małe, że gdyby nie wspomniana ścieżka rowerowa, pewnie szybko byśmy do niego nie zawitali. A dzięki niej jesteśmy tam częstym gościem, zwłaszcza przy pogodzie. Bo jak tu siedzieć w domu, gdy słońce aż prosi o wyjście mu na spotkanie.
W lutym w Soto organizowana jest feria de tapas. Takiej okazji się nie przepuszcza! Jak są tapas, należy się wybrać. Bo tapear (czyli "iść na tapas") to kolejne z moich ulubionych słów. Plan jest prosty - chodzimy od baru do baru w każdym zamawiając po piwie (lub innym napoju) i delektując się podawaną do nich przekąską. I - jak pokazuje na poniższych zdjęciach wszędobylska rączka pilnująca, by mama rzeczywiście tylko zrobiła zdjęcie, a nie przypadkiem zjadła - wyjście na tapas jest bardzo dobrym pomysłem także dla rodzin z dziećmi. W końcu nie tylko dorośli lubią jeść poza domem.
Zaczęliśmy od Baru 66, baru dla motocyklistów, gdzie również ciężarne, matki karmiące i kierowcy mogą się napić piwa z kija. Wszędzie indziej to 0% tylko z butelki. Wystrój stylizowany na amerykański, więc i tapas odpowiednie - hamburger, hot-dog i sándwich de beicon y queso (zapiekana kanapka z boczkiem i serem)
Następnie wybór padł na pasteleríę La Piccola. Choć miejsce nietypowe na tapas, zawiedzeni nie wyszliśmy - tosta con tomate, jamón y huevo de codorniz (kanapka z pomidorem, szynką serrano i przepiórczym jajem)...
... oraz specjalnie przygotowana na konkurs empanadilla. Niestety nie wiem z czym była, bo kelnerka mówiła z prędkością karabinu maszynowego. Ale była przepyszna, co wywnioskowaliśmy z zachowania Natalelki, która nikomu nie dała spróbować.
Kolejny przystanek już na dworze w Gredos. Oj tam wrócimy na obiad, bo smak był obłędny! Gdybym tylko umiała oddać to na zdjęciach! Mięciutkie i soczyste mięso plus wyrazisty smak warzyw - jamón y calabacín (kanapka z szynką serrano i cukinią)
...carrillada de ternera (przepyszna wołowina)...
... i lomo en pisto (czyli wieprzowina z pisto... do tematu pisto jeszcze kiedyś wrócę).
Zaraz obok Gredos znajduje się Tele-Pescaíto. Na wolne miejsce przyszło nam poczekać, ponieważ zrobiło się tłumnie. W końcu nie tylko my lubimy tapas. Jednak warto było! Dos claras (dwa jasne, czyli piwo z fantą cytrynową), gorące słońce, klekot bocianów... niby luty, a pełnia lata!
... calamares...
... i garbanzos con langostinas (cieciorka z krewetkami).
Moje standardowe szpiegowanie cudzych talerzy spowodowało, że nie szliśmy już do kolejnych miejsc. Zamówiliśmy drugą kolejkę wraz z apetycznie wyglądającymi boquerones fritos (smażone sardelki), o które znów musieliśmy negocjować z Natalelką. A z niej twardy negocjator jest.
---
Informacje praktyczne:
Do Soto del Real można dojechać z Madrytu samochodem drogą M-607 i M-609 lub autobusami linii 724, 725 i 726 (Plaza de Castilla).
Feria de tapas "De tapas por Soto del Real" organizowana jest w lutym, w weekendy (piątek-niedziela) popołudniami (od 12:00 do 16:00 lub 17:00 w zależności od edycji).
Listę miejsc biorących udział w konkursie można znaleźć w internecie, ale bary są też oznaczone specjalnym plakatem. W niektórych - jak np. w La Picolli - trzeba się upomnieć o tapas.
Ileż smakowitości! Mimo pełnego żołądka zrobiłam się głodna :D Szkoda, że u nas nie organizuje się takiego "tapas", bardzo ciekawy pomysł.
OdpowiedzUsuńJakże ja Ci tych tapas zazdroszczę! BOSKIE!Seala
OdpowiedzUsuńpyszne!mam nadzieje, ze kiedys spróbuję :) asik
OdpowiedzUsuń@Mono, tapas to zdecydowanie jeden z najlepszych hiszpańskich wynalazków :-)
OdpowiedzUsuń@Seala, nie ma co zazdrościć, trzeba tylko wsiąść w samolot ;-)
@Asik, też mam taką nadzieję, czekamy z utęsknieniem!!!
Strasznie to niemądre, oglądać takie pyszności o 24.00...
OdpowiedzUsuńJuż mi burczy w brzuchu :( ashinka
haha ashinka, ja sobie pluję w brodę po co je wklejałam, za każdym razem, jak je zobaczę, robię się głodna ;-)
OdpowiedzUsuń